środa, 27 lipca 2011

Szczyrk, różnice w pułapie chmur :)

Jaka jest różnica pomiędzy pogodnym dniem, a takim ło? A taka:
Beskidek bezwstydnie odsłonięty
Beskidek niskimi chmurami okryty
Technikalia: moja ostatnio ulubiona temperatura barwowa - 5880 K.

Szczyrk, dzień 5 - Muzeum Browarnictwa w Żywcu

Nastała niedziela. Czyste niebo o kolorze głębokiego lazuru, 32*C w cieniu, lekki wiaterek pomagający przeżyć wyższą temperaturę. Lato na całego. Gdzie tak było tego dnia, nie wiem. Tutaj panowały grube chmury, za to stosunkowo ciepłe powietrze i brak opadów zachęcały do zastanowienia się, co tu dzisiaj zwiedzić. Wtem! W głowie pojaśniała maleńka iskierka olśnienia. Telefon, memory, five ... i już za chwilę mieliśmy zarezerwowaną wycieczkę po Muzeum Browarnictwa w Żywcu.
Czy wiesz, że: zwiedzanie muzeum możliwe jest od wtorku to niedzieli? Za dodatkową opłatą można zwiedzić również browar, ale tylko od wtorku do piątku. Zatem pełny pakiet Muzeum+Browar zobaczyć można od wtorku do piątku. Sobota i niedziela to tylko muzeum. Nie istnieje możliwość zwiedzenia samego browaru. Zanim przyjedziecie na zwiedzanie zarezerwujcie wcześniej telefonicznie lub mailowo  godzinę. Gdy o tym zapomnicie możecie wcale nie dostać biletów.
Przejazd ulicą Browarną jest bardzo interesujący dla oka. Po jednej stronie stoją wieżowce kanistrów w magazynie piwa butelkowanego.
Magazyn piwa butelkowanego w Żywcu. Po prawej stronie zdjęcia takich form jest jeszcze więcej.
Po drugiej stronie zachęca do odwiedzin Piwiarnia Żywiecka. Czy nigdy nie chcieliście sprawdzić jak smakuje piwo sprzedawane przy samym browarze? Ja też tak. Generalnie sam Żywiec spożywany w w okolicach miejsca jego produkcji jest lepszy w smaku. Przejedzie 260 kilometrów i coś już jest z nim nie tak. Może na smakowy odbiór piwa tutaj ma wpływ klimat Żywiecczyzny? W wielu przypadkach dania regionalne najlepiej smakują w ojczyźnie ich powstawania.
Brama wejściowa. Po lewej obraz prezentujący dawny wygląd browaru.
Wejście do muzeum prowadzi przez bramę. Po jej lewej stronie przedstawiono obraz ukazujący browar przed laty. Główne budynki nie zmieniły się nic, lub prawie nic. 
Po nabyciu biletów ruszyliśmy z grupą na zwiedzanie. W pierwszej sali mamy szumiącą fontannę, która na swój wilgotny sposób broni dalszej drogi. Ustawiono tu też trzy przeszklone gabloty przedstawiające podstawowe składniki piwa: jęczmień, chmiel. Obok wesoło szemrze strumyk, uzupełniając recepturę, w której brakuje jeszcze tylko drożdży.
Zawartość trzech gablot.

poniedziałek, 25 lipca 2011

Szczyrk, dzień 5 - Skrzyczne

O radości! 23 lipca 2011 roku nad Szczyrkiem pojaśniało i wyszło słońce pełną twarzą! W końcu można było się wybrać na najwyższy okoliczny szczyt, który dotychczas wstydliwie maskował swoją obecność wianuszkiem chmur. Nie mogliśmy darować sobie pewnego rodzaju atrakcji i leniwie na szczyt wjechaliśmy wyciągiem. Trasa na Skrzyczne składa się z dwóch etapów. Przesiadka w połowie drogi - na Jaworzynie.
Kącik ekonoma: trasy Szczyrk - Jaworzyna, Jaworzyna Skrzyczne są płatne osobno.
Wyciąg na Skrzyczne. Tłumów nie było. Dla nas dobrze
W trakcie jazdy zmieniają się otaczające formy roślinne, temperatura i siła wiatru. Wybierając tradycyjną formę zdobywania góry, bardziej zdrową i modną czyli za pomocą nóg własnych można tego wszystkiego na pierwszy rzut oka nie zauważyć. O wiele łatwiej zarejestrować zmiany następujące szybko.
I oczom ukazał się las...

piątek, 22 lipca 2011

Szczyrk, dzień 3 (po południu) i 4 (Wisła)

Ponieważ dzisiaj pada mam chwilkę czasu na uzupełnienie zaległych dni. Będzie to ciąg dalszy trzeciego (zawody w skokach) i czwartego (wycieczka do Wisły).

W środę około 14:00 deszcz dał sobie siana i odpłynął wkurzać innych. Obawiając się tłumu spragnionych sportowych wrażeń kibiców postanowiliśmy wybrać się na obiekt Skalite wcześniej. Seria próbna zaplanowana była na godzinę 16:00, pierwsza konkursowa na 17:00. Z prostej matematyki wyszło, że wystarczy pojawić się w sektorze stojącym o 15:00. Aby zabezpieczyć się przed śmiercią głodową trzeba było jeszcze spożyć solidny obiad, aby nie być skazanym na podskoczniowe kiełbaski, szaszłyki i grillowane oscypki w cenach zaporowych. Wszak głodny kibic kupi wszystko i za każdą cenę.
Przy ulicy Beskidzkiej znajduje się bardzo miły lokal z przyjemnymi cenami za "Danie dnia". Codziennie do dyspozycji jest coś innego, a cena za porcję wystarczającą do szczelnego wyłożenia żołądka waha się w okolicach 15-16 zł. Jak na warunki szczyrkowskie jest to kwota niska. Adres dla potomnych :) Piwnica Bar. Całe menu jest interesujące a ja osobiście rozsmakowałem się w daniu o nazwie Jadło drwala. Jest to sporej wielkości i grubości placek ziemniaczany z gulaszem. Za rekomendację wystarczy fakt, że zjedzony przed godziną 15:00 wystarczył do śniadania dnia następnego :D Można zamówić, wg menu, 1/2 porcji. Cena pełnej jest o 5 zł wyższa od dania dnia.
Koniec z kulinariami.
O 15:00 dotarliśmy pod skocznię. Krzesełka były jeszcze w 99% puste. Zrozumiałe. Za 70 zł otrzymuje się miejsce numerowane i można przyjść później. Reszta, która zgodziła się zapłacić po 40 zł za miejsca stojące przychodziła wcześniej aby wydrapać sobie odrobinę przestrzeni pod bandą :)
Ładny telemark, ale co ja tam wiem.
Generalnie jednak ceny biletów do spółki z niepewną pogodą oraz brakiem sporej grupy zawodników z naszym emerytowanym już mistrzem Adasiem na czele, Simonem Ammanem (odpuścił skakanie po trawnikach) i innymi (sporo ich zakończyło karierę po obecnym sezonie) spowodowało, że w sektorach z miejscami siedzącymi do końca zawodów przeważały puste krzesełka. Słyszałem, że TV transmitując imprezę raczej nie zapuszczała się z kamerą w rejony wyglądające jak sala lekcyjna w trakcie epidemii grypy. Na całe szczęście, dla obrazu przesyłanego do domowych fanów skoków, organizatorzy postanowili wpuścić widzów sektora stojącego na fragment zeskoku średniej z trzech szczyrkowskich skoczni. W transmisji telewizyjnej wyraźniej zagęściło się od głów :)
Martin Schmitt podchodzący do lądowania

środa, 20 lipca 2011

Szczyrk, dzień 3 (do południa)

Jest 12:30, na 15:00 przydałoby się iść pod skocznię, aby wydeptać sobie fajne miejsce. Tymczasem z kierunku słowackiego nadchodzą coraz to nowe chmury kłębiasto-mordziaste o dużej zawartości wody. W dolinach przetaczają się kolejne gromy. Nie ładnie.
Wczoraj w niedalekim Żywcu burza poobrywała dachy i narobiła ogólnego bajzlu. Tutaj też polało, ale w granicach rozsądku.
Dzisiaj dominuje to co na obrazku poniżej.
Ktoś tęskni za chłodem? Proszę, mały prezencik.

wtorek, 19 lipca 2011

Szczyrk, dzień 2

Dzień drugi ubiegł pod znakiem "skoczkownictwa narciarskowego" ;) Udzielały się głównie Panie, aczkolwiek trudno tak określać 14-17 letnie dziewczęta. Tak, nastolatki! Miło, że w dzisiejszych czasach dziewczyny w takim wieku starają się coś osiągnąć, zamiast codziennie ryzykować swój byt drażniąc się ze znaną kartezjańską sentencją "myślę więc jestem" :)
Naprzód dziewczyno!
Skoczkinie mogłyby zagonić w kozi róg nie jednego faceta, z komandosami i innymi przedstawicielami ekstremalnego podejścia do życia łącznie, w temacie odwagi potrzebnej do osiągnięcia choćby 70 metrów na skoczni K-95, lub 20m na K-35 :P. A dziewczyny regularnie osiągały 90 metrów i więcej (na K-95 oczywiście :] ). Skoki ponad 100 metrowe również się zdarzały. Dodam tylko, że rekord skoczni K-95 to 116 metrów uzyskane przez obecnie 15-letniego Krzysztofa Leję. Sędziowie nie pozwalają kobietom na takie odległości obniżając belkę startową. Nie jest to wina szowinizmu. Przy odległościach ponad 106 metrów na tej skoczni wypłaszczenie jest na tyle duże, że mogłoby to zagrozić zdrowiu zawodniczek.
Katharina Althaus, we wtorek na miejscu 5
Trzecia - Maja Vtic
Zawody odbyły się w ramach Pucharu Kontynentalnego Pań. Muszę się przyznać, że był to mój debiut jeśli chodzi o oglądanie zmagań w tej dyscyplinie na żywo. Warunki były komfortowe. Ciepło, czasami aż nazbyt. Wstęp darmowy. Miejsca siedzące do wyboru do koloru. Clue programu to 34 zawodniczki z kraju i ze świata. Poza kilkoma przypadkami, na pierwszy i ósmy rzut oka trudno było odróżnić, czy nad zeskokiem leci zawodniczka płci żeńskiej czy przedskoczek męskiej. Style lotu czy lądowania są baaaardzo zbliżone. Ostatecznie najlepsze żeńskie wyniki przewyższały odległości chłopaków prezentujących się tego dnia jako przedskoczkowie.
Po dwóch seriach najwyższy stopień podium zajęła Coline Mattel z Francji. Kolejne miejsca zajęły Sara Takanashi z Japonii i Maja Vtic ze Słowenii. W naszym kraju skoki narciarskie kobiet są jeszcze w stadium początkowym. Reprezentantki Polski zajęły dwa ostatnie miejsca. Miejmy nadzieję, że i na tym polu nasze zawodniczki kiedyś doskoczą do czołówki.
Podium wtorkowego konkursu
Dzisiaj w planie cyklu GP są jeszcze dwie serie treningowe panów oraz kwalifikacje. Niedawno nad Szczyrkiem przeszła burza w towarzystwie sporych opadów deszczu. Nie idziemy na Skalite. Pogoda zrobiła się - powiem tak jak określa się ją w kręgach Ministerstwa Rozdziału Burz i Gradobicia - dynamiczna :) Zamiast podziwiania skoków mogłoby się to skończyć wykręcaniem koszulek i wieszaniem spodni na bandach okalających zeskok :D
Apoloniusz Tajner
Jutro główne zawody. Idziemy!

Szczyrk, dzień 1 (Czasem słońce, czasem deszcz)

Udało się dotrzeć do Szczyrku. Nie chce mi się detalicznie opisywać poszczególnych kilometrów drogi. Wspomnę tylko, że w połowie odcinka pomiędzy Andrychowem a Żywcem uprzejmy kierowca jadący z przeciwka poinformował nas za pomocą CB, że daleko tą trasą nie pojedziemy, bo jezdnia jest całkowicie rozkopana. Chwała mu za to. Oczywiście nigdzie nie było żadnego znaku informującego zawczasu o barykadzie.
Dotarliśmy na miejsce z opóźnieniem, za to widok z balkonu z miejsca osłodził nam zwiększoną liczbę kilometrów. Pierwszy w oczy rzuca się stok z "czarną trasą" na Beskidku. W jego dolnej części znajduje się maleńka skocznia narciarska. Na pierwszy rzut oka można rzucić od niechcenia, że jej punkt K wynosi 25, góra 35 metrów. A psińco. Źródła podają, że to tylko K-17. I tak bym nie skoczył :) Na poniższym zdjęciu wprawne oko może znaleźć te kilka pixeli ukazujące miejsce skoczni na stoku. Zapewne się nie udało :P. Mała podpowiedź: na środku zdjęcia znajduje się biały dom z czerwonym dachem. Trochę wyżej stoją drzewa, a nad nimi krótki szary pasek. To jest szczyt rozbiegu :)
Beskidek - widok z balkonu kwatery
Niech Wam się nie wydaje, że skocznia stoi już tylko aby doczekać końca żywota. Ok godziny 16:00 rozpoczął się tutaj trening młodych adeptów trudnej sztuki latania. My szliśmy akurat na szczyt Beskidku. Trener młodzieży stwierdził, że skoki zaczną się za 10 minut i akurat zdążymy pójść na górę i wrócić. To był niezły żart. Wróciliśmy zmachani 1,5 h później, kiedy skocznia już opustoszała. Sądzę jednak, że będą kolejne szanse na zrobienie zdjęć podczas treningu.
Beskidek - skocznia K-17
Rolki na rozbiegu. Bardzo skuteczne.
O tutaj jedyne zdjęcie z młodym skoczkiem dopiero drapiącym się do góry :) Tak to nie będzie, trzeba koniecznie wybrać się tam jeszcze z 3 razy. W końcu mamy tam bardzo blisko, o rzut bananem (bez bułki).
Przed treningiem
Widok z Beskidka na Szczyrk. Pionowe słupy na stoku to jupitery na skoczniach.
Przed wycieczką na Beskidek szybko odszukaliśmy Punkt Informacji Turystycznej, aby nabyć bilety na środowy konkurs Letniej Grand Prix w skokach, który odbędzie się na skoczni K-95. Koniecznie też chciałem wybrać się wcześniej na miejsce zawodów aby zobaczyć obiekt bez stada kibiców. W normalne dni (bez zawodów sportowych) można na górę wyjechać wyciągiem ulokowanym po lewej stronie.

Skocznie Skalite. Od lewej K-40, K-95, K-70

Szybkie danie w jednej z wielu karczm. Chrzanica na ostro, to wzięła żona, oraz żurek (moje).
Jutro będzie więcej. Słońce świeci, idziemy odkrywać a później na Skocznie (treningi, kwalifikacje itp).