wtorek, 27 lipca 2010

Kudowa-Zdrój dzień 2 i 3

Nastał weekend i w normalnej sytuacji do Kudowej zjechałaby masa turystów. Jednak pogoda była bardziej niż nieprzewidywalna więc i spokój też był większy. W sobotę wybraliśmy się do Duszników-Zdrój na moją osobistą wycieczkę sentymentalną. Wszak spędziłem tutaj wraz z rodzicami i bratem wakacje chyba 1989 roku. Udało mi się nawet znaleźć dom wypoczynkowy w którym gościliśmy – OWW Grunwald. Niestety, z zewnątrz wygląda tak, jakby w ciągu tych 21 lat elewacja nie była odnawiana. Przespacerowaliśmy się parkiem zdrojowym, który dość ucierpiał w powodzi jaka nawiedziła Duszniki w 1998 roku. Mimo pochmurnego mroku widać, że odbudowany park utrzymywany jest w pięknym stanie. W Rzeszowie chyba jeszcze długo przyjdzie nam czekać na podobny.

Dość miłym zbiegiem okoliczności był fakt, że akurat w weekend w Dusznikach odbywało się święto papieru w lokalnym Muzeum Papieru. Można było własnoręcznie „wyczerpać” papier, wydrukować coś na ręcznej maszynie drukarskiej, oglądnąć ekspozycję związaną z historią papieru.

Ekspozycja w Muzeum papieru
Czerpanie papieru
Kot Dusznicki


Niedziela upłynęła pod znakiem wiedzenia jedynej w Polsce Kaplicy Czaszek. Widok wywiera spore wrażenie. Na ścianach kapliczki poukładane są czaszki ok. 3 tyś mieszkańców Czermnej i okolic, a piwniczce pod budynkiem szczątki należące do jeszcze ok. 20 tyś. 

Drogowskaz do ...


Wnętrze Kaplicy czaszek
Dalej nogi powiodły nas do Muzeum ginących zawodów, a w dalszej kolejności do miejscowości o nazwie Pstrążna. A w niej jak sama nazwa wskazuje, albo i nie ;) można spożyć świeżego, smażonego pstrąga. 

Wiemy co robisz w domu kiedy jesteś sam(a)! 


Szatanowie na ziemi kłodzkiej

Ziemianie nie na swoim ;)

Kha kha khhhh rrrrr eeeeee, tfu .... listek :)

Dzieeeeeń dobryyy! Zastałem Jolkę?

Fani tej ryby mają dwie możliwości działania. Jak cywilizowani ludzie idą do okienka, zamawiają danie i udają się do stolika. Po krótkim oczekiwaniu słyszą głośny okrzyk „NUMER OSIEMNAŚCIEEEEE!” i już mogą delektować się wspaniałym daniem okraszonym frytkami, surówką i kuflem jasnego pełnego. Rządni przygód, frustracji, chwil triumfu i frustracji udają się na bok po wędkę i puszkę kukurydzy. Tutaj ojcowie mogą się wykazać przed dziećmi, mężowie przed żonami a feministki przed resztą świata, starając się wyłowić rybkę z basenu. Po wyciągnięciu pstrąga z wody reklamacji nie uwzględnia się, zwrotów brak, choćby drapieżnik wyglądał jak niewyrośnięta glizda. Na szczęście dla „wędkarzy” małych sztuk jest ograniczona ilość, a częściej trafiają się ćwiartki czyli takie po 25 dkg. Ryby bywają krnąbrne i wiedzą, że pojawienie się spadającej z nieba kukurydzy zwiastuje jedno. Znowu jakieś UFO porwie ich kumpla. Jednak raz na jakiś czas jakiś narwaniec daje się nabrać i po chwili ląduje na rozgrzanej patelni. 


Pływający Cyrk Monty Pstrąg
Ha! Frajer!

My jako bardzo zmęczeni cywilizowani ludzie poszliśmy na skróty. Pstrągi i tak były wyłowione z wody najdalej 30 minut wcześniej, a ja nie miałem sił aby utrzymać wędkę. Jeszcze by mnie coś wciągnęło do basenu i były wstyd. 

Kościół Trójcy Świętej w Pstrążnej

Płyty przy Kościele Trójcy Świętej w Pstrążnej. Co znaczą, nie wiem. Ktoś pomoże?
Powrotna droga szczęśliwie ułożyła się, jak to w górach, w dół i po 40 minutowym marszu (marszu hehe dobre sobie, o ile można tak nazwać powłóczenie nogami i potykanie się o korzenie) wróciliśmy najpierw do Czermnej a za chwile do Małej Czermnej (CZ) aby uzupełnić poziom płynów i jedzenia. Czernyj Kozel 3,50 zł, ser smażony + surówka + hranolky = 12 zł. I można płacić złotkami. Tylko przelicznik korony cz. -> zł jest w takim handlu mniej korzystny (0.16 zł za koronę w kantorze, 0.18 zł w sklepie, barze). 



Normalnie strach dzieci nimi puszczać

Jeszcze tylko wizyta w kawiarni Sissi czyli zdrojowej i koniec dnia. Polecam tam espresso i ulubione ciasto każdego szefa, czyli tyraj misiu ;). 


Zimny Gambrinus, mmmm!
Plany na następne dni: Szczeliniec, Błędne Skały, Wambierzyce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz