czwartek, 29 lipca 2010

Kudowa-Zdrój dzień 6

Środa powitała nas niebieskim niebem, kilkoma chmurkami i ciepłem. Decyzja zapadła szybko, jedziemy do Kłodzka. O podziemiach minerskich fortu tylko słyszałem, bo nie dane mi było zobaczyć ich podczas poprzedniej bytności w okolicach. Tutaj też kręcono sceny do ostatniego odcinka „Czterech pancernych i psa”. To w nim kapitan Pawłow rozbroił bombę zegarową zagrażającą całemu miastu. Po szczęśliwie wykonanym zadaniu uradowana załoga wspięła się po schodach fortu aby z góry podziwiać panoramę okolic. Zdradziecko padł strzał. Ostatni tej wojny dla załogi Rudego, ale który śmiertelnie ranił kapitana. Tak jak podczas tej sceny i tym razem na tarasie widokowym wiał wiatr. Widok bardzo się nie zmienił. Oczywiście pojawiły się barierki, aby turyści nie pospychali się w dół, zniknęło kilka drzew a krajobraz „wzbogacił” się o wieżowce. Nie mniej podobieństwa widać na pierwszy rzut oka.
Widok na Kłodzko z tarasu widokowego. Filmowe miejsce śmierci kapitana Pawłowa
Część widoku na Kłodzko. Całą panoramę wrzucę po powrocie do domu.
Filmowe schody, po której wbiegała załoga Rudego. W rzeczywistości są krótsze niż wynikałoby to ze sceny.


Podczas wędrówki po poszczególnych częściach fortu daje się wyczuć, że takiej twierdzy nie da się zdobyć z marszu. Składa się z kilku coraz wyżej usytuowanych części. W czasach świetności na terenie fortu zgromadzone były zapasy żywności pozwalające na przeżycie 6 miesięcznego oblężenia. Od 1945 roku twierdza pełniła funkcję ciężkiego więzienia. Od lat 60 XX wieku wraz z kilometrowej długości chodnikiem minerskim udostępniona została turystom.
Górna część fortu z wieżą obserwacyjną. Obecnie "wzbogacona" o nadajnik
Donżon na szczycie twierdzy. Tutaj zlokalizowane było dowództwo jak i pomieszczenia dla wojska. Panorama tego miejsca w przyszłym tygodniu.
Część twierdzy
Chodniki minerskie to sieć zagęszczających się tuneli, niektóre wysokości tylko ok. 50 cm, inne wyższe, dzięki którym możliwe było podkładanie ładunków wybuchowych pod zlokalizowanymi na przedpolu działami wrażej artylerii. Oczywiście tej z czasów niegwintowanych luf. Późniejsze udoskonalenie sprzętu zniszczenia spowodowało zwiększenie zasięgu ostrzału i jednocześnie oddalenie baterii armat poza teren obrębu chodników minerskich. Z czasem opłacalnym przestało być zdobywanie samej twierdzy. O wiele łatwiejszym stało się jej ominięcie i pozostawienie doraźnego oddziału zapobiegającego próbom odnawiania zapasów żywności przez obsadę twierdzy. Prędzej czy później fort zdobywał się sam. Może tylko dzięki takiej zmianie taktyki możemy w dzisiejszych czasach oglądać fort w stanie kompletnym. W przeciwnym razie artyleria obróciłaby mury w pył.

Brama przez którą wkroczyła załoga Rudego w celu znalezienia bomby zegarowej. Potomek Szarika z nieprawego łoża? ;)
Wybraliśmy się z żonką oczywiście na zwiedzanie podziemi. Panuje w nich stała temperatura w okolicach 8*-10*c przez cały rok. Dużą część z 1 kilometrowej trasy pokonuje się w pochyleniu. Plecy szybko dają znać o sobie. Jest to jednak tylko niewinne przygotowanie na clou programu, czyli 15 metrowego chodnika o wysokości 90 i szerokości 50 cm. I to draństwo przy końcu jakby się jeszcze obniżało. Dla cywilizowanych osób istnieje oczywiście obejście w komfortowych warunkach, ale być w podziemiach twierdzy kłodzkiej i nie przecisnąć się przez ten znak firmowy? Co to to nie! Poszliśmy. I w połowie chodnika zrobił się problem. Plecak zaczął wadzić o sufit, aparat niebezpiecznie nisko dyndać nad mokrym podłożem. Miejsca jest zbyt mało aby plecak ściągnąć i przenieść do przodu. Można oczywiście paść na kolana, wtedy problem z brakiem miejsca z głowy. Jednak wspomniana wilgoć skutecznie wybija takie pomysły. Zresztą po wyjściu z podziemi trzeba jakoś wyglądać. Te 15 metrów dziwnym trafem podstępnie w podświadomości wydłuża się do co najmniej 30 m. Ciemno, ciasno … aaaaa wszyscy zginiemy aaaa! Nikt nie zginął, może się tylko trochę wystraszył. Po wyjściu z podziemi wszyscy byli zadowoleni. Z ogólnodostępnej części twierdzy do wejścia do chodników minerskich idzie się krótkim korytarzem, w którym Pawłow, Gustlik i Janek szukali niemieckiej bomby, a kapral Wichura o mały figiel nie dał się zabić przez zaminowanego Walthera P.38.

Wejście do najciaśniejszej części chodników minerskich. Akurat nie miałem zapiętej rybki
W murach twierdzy
Każda wyższa część twierdzy oddzielona jest bramą
Mimo wszechobecnej symboliki średniowiecznej, którą stara się lansować w murach twierdzy, ja cały czas wolałem oceniać całość przez pryzmat Czterech pancernych. Siła telewizji i czasów podstawówki, podczas których wprost pożerałem ten serial robi swoje. A niespełna rok temu sprawiłem sobie wydanie kolekcjonerskie tego serialu i po powrocie z wakacji z dziką przyjemnością oglądnę sobie go jeszcze raz. 
Centrum Kłodzka
 W następnych odcinkach połów pstrągów, wyjazd do czeskiej Pragi.

Ahoj! 
Pozdrowienia dla załogi RKFu przebywającej w chwili pisania tego tekstu w Vabanku :)

1 komentarz:

  1. muy bellas tus fotos ,la fortalesa se ve impresionante,me gusta el trabajo que has hecho voy a seguir tu blog para ver la pesca de truchas en praga,yo soy un musico y escritor Argentino,que escribe sobre el amor a mi familia,te invito a visitarme ,guillermocharangofurlong.blogspot.com,saludos y espero saber de ti

    OdpowiedzUsuń