niedziela, 1 sierpnia 2010

Kudowa-Zdrój dni kilka

Przy każdym wyjeździe przychodzą dni, kiedy nie chce się niczego specjalnego zwiedzać, bo i stan fizyczny nie pozwala a i pogoda staje się nieprzewidywalna. Pozostaje wtedy dokładniejsze zwiedzenie miejsca pobytu, czyli w naszym przypadku Kudowej. Jak już wspomniałem wcześniej do granicy z Czechami jest bardzo blisko. Wcześniej przechodzi się obok stawu zdrojowego. Na środku umiejscowiono fontannę i maleńką wysepkę. Toń wody wypełniają ławice karasi ozdobnych i karpi. Jedną z rozrywek turystycznych jest karmienie tego pogłowia rybnego. W momencie wrzucenia kawałka chleba do wody ta zaczyna natychmiastowo się gotować. Nadpływają dziesiątki rybek i cmokają do czasu aż z powierzchni nie zniknie wszystko co mogłoby się nadawać do zjedzenia. Widok przypomina karmienie piranii.

Promenada gwiazd. Gołębie też chcą wyszarpać trochę karmy dla siebie.
A jeśli o piraniach mowa, to ich kompletnym przeciwieństwem są pstrągi jakie można próbować wyłowić na łowisku i smażalni pstrąga zlokalizowanej również przy granicy z Czechami, tuż za stawem. Zasada jest prosta, o której już Wam wcześniej pisałem. Albo dostajemy wędkę, kilka ziaren kukurydzy konserwowej, wędkę, wiaderko i idziemy łowić, albo rybkę zamawiamy w barze. Tym razem odezwała się żyłka człowieka pierwotnego ;), wziąłem wędkę i poszedłem nad staw.
Autor podczas połowu. Fot. żona